W ostatni weekend część naszej Eskadry ESA wybrała się na Mistrzostwa Polski ESA do Piotrkowa Trybunalskiego. Impreza została wpleciona w program pikniku lotniczego Fly Fest i okazała się sporą atrakcją dla widzów. Walki ESA wypełniały publiczności czas pomiędzy pokazami większych maszyn. Pierwszego dnia pokazów, ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe nie doleciała większość z zapowiadanych atrakcji, więc walki ESA i pokazy modelarskie ratowały sytuację. Wyjeżdżając z domu zastanawiałem się, czy te zawody mają szansę się odbyć - całą drogę do Piotrkowa towarzyszył nam deszcz. Opady ustały na klika kilometrów od lotniska, a opatrzność kierowała tak chmurami, że na teren imprezy nie spadła kropla deszczu. Pierwszy dzień zawodów był zimny i wietrzny. W takich warunkach rozegraliśmy po 3 rundy walk w każdej kategorii, po czym rozłożyliśmy obóz i poddaliśmy się atmosferze trwającego pikniku.

Z jednej strony przygrywała nam karuzela, z drugiej koncerty z dużej sceny. Ostatnią atrakcją pierwszego dnia był nocny pokaz lotu oświetlonego helika okraszony pokazem pirotechniki odpalanej z jego pokładu - jeszcze czegoś takiego nie widziałem - chłopaki zrobili niesamowity show.

Drugi dzień przywitał nas piękną, słoneczną pogodą. Rozegraliśmy kolejne 2 rundy w obu kategoriach. W trakcie oczekiwania na podliczenie wyników i walki finałowe przyleciały 3 śmigłowce, które wybrały na lądowisko teren walk ESA :) Trochę to organizatorów zaskoczyło, ale w myśl zasady "duży może więcej" już nie dało się nic z tym zrobić. Finaliści nie chcieli ryzykować bliskiego spotkania z dużymi maszynami, choć padały propozycje punktacji za trafienie "dużego", więc finał był trochę improwizowany na lekko oddalonym skrawku lotniska. W finale trzymaliśmy kciuki za Piotrka, który jako jedyny z eskadry awansował do walk finałowych w obu konkurencjach - opłaciło się - Piotrek zajął 3 miejsce w kategorii WWI i 4 w kategorii WWII. Ja z Marcinem uplasowaliśmy się w połowie stawki w WWI, a WWII przemilczę :) Nie ma co ukrywać - wyraźnie odstajemy od czołówki. Poziom zawodników tak wzrósł, że dziś kilka cięć w zawodach nie wystarczy żeby wskoczyć nawet do pierwszej dziesiątki. Zawody zakończono spektakularnym, bardzo widowiskowym finałem B, rozdaniem nagród, pamiątkowych dyplomów i zbiorową fotką:

Nasza Eskadra z trofeami (zdjęcia nie kłamią - spiekliśmy się jak raki):

Podium WWI - nowym Mistrzem Polski został Jacek Owczarczak:

Podium WWII - nowym Mistrzem Polski został Rafał Mijal:

W ostatnią niedzielę, pomimo lekko niesprzyjającej pogody, udało się zebrać większą ekipą na lotnisku na zapowiadanym wspólnym lataniu zakończonym pieczeniem kiełbasek i pogaduchami przy ognisku. Frekwencja nie pobiła rekordów, ale ci co przyszli chyba nie żałują.

Duża fotka - Link
Spory wiaterek i wyjątkowo duży ruch w powietrzu - AZM wyciągnął chyba wszystko co miał - trochę hamowały chęci do lotów. Niemniej jednak każdy kilka kolejek zaliczył. Nie obyło się bez kretów - mój Spit stracił nosek po widowiskowym korku. Przed wieczorem rozpaliliśmy ognisko.

Kiełbaska upieczona na żywym ogniu w dobrym towarzystwie po kilku godzinach latania smakuje wyjątkowo. Było tym przyjemniej, że część kolegów przyjechała ze swoimi bardzo sympatycznymi Paniami - mam nadzieję, że częściej będziemy je widywać na lotnisku.
Poniżej kilka kadrów z niedzielnego spotkania


i filmik z lotu ptaka.

W perspektywie planowanego na sobotę spotkania integracyjnego z ogniskiem postanowiliśmy przygotować pas do latania. Na koszenie zebrała się większa ekipa niż na latanie - nie wiem, czy i jakie wnioski z tego wyciągać ;) Poza naszym grupowym ufokiem po pasie pomykała kosiarka Rafała, od której ciężko go było oderwać.

Co dwie kosiarki to nie jedna, więc koszenie ogarnęliśmy szybko. Rafałowi było mało - pomyślał coby tu jeszcze wygolić i .... wyciął napis RC Płock :) Dzięki dronowi Arka możemy zobaczyć jak to wyszło i jak to widać z góry.

Skorzystaliśmy jeszcze ze świeżo wykoszonego pasa żeby troszkę polatać i zanim całkiem zeżarły nas komary zwinęliśmy się do domu. Poniżej jeszcze kilka ciekawych fotek okolicy od Arka.

Model poleciał bez najmniejszych problemów, gładko i płynnie. Jednakże ze względu na stałą płozę ogonową model jest mało sterowny podczas kołowania. W pierwszym locie było trochę strachu, gdyż otworzyła się pokrywa silnika (była zabezpieczona, tylko nie wytrzymał laminat i się wygiął). W wyniku tego "11" stanęła dęba i poszła w korek. Wyprowadziłem (choć nie bardzo wiem jak) i wylądowałem bez problemu.
Drugi start jeszcze lepszy, makietowo. Niestety do lądowania podszedłem (jak zwykle) pod dużym kątem i model po doziemieniu wykonał coś co było połączeniem piruetu i salta, kończąc na plecach ze skrzywionym kołpakiem i uszkodzoną końcówką statacznika poziomego - drobiazg.

Ogólnie lata super, ale wymaga dużo uwagi. Przy większym wiaterku może być problem.
Cessną lata się o niebo prościej.

Kapryśna ostatnimi czasy pogoda postanowiła dać szansę modelarzom i sprezentowała nam dwa piękne lotne dni.

Na pasie zrobiło się gęsto - już nie pamiętam kiedy tak było żeby trzeba było czekać na swoją kolejkę. Mam nadzieję na częstsze spotkania w większym gronie bo razem jednak milej spędza się czas. Padła też oddolna inicjatywa żeby zorganizować integracyjne ognisko - terminu nie ustaliliśmy - temat niebawem na forum.

W powietrzu poza nami były szybowce, motolotnie i paralotnie, a na ziemi ciągnik ze zgrabiarką do siana. Lotnisko jest pięknie wykoszone i jak rolnicy zbiorą to co zgrabili będą super warunki do latania makietami - trzeba korzystać z okazji.